Pani Donata wychowuje córki sama. Trzy lata temu przyjechała do Łodzi z odległej o 120 km wsi, z której uciekła od męża alkoholika. Zaczęła nowe życie. Zapisała dzieci do szkoły, znalazła pracę, wynajęła mieszkanie. – Sama stanęłam na nogi i nigdy nie prosiłam o pomoc – mówi. – Dajemy sobie radę. Nie musimy mieć łazienki czy centralnego ogrzewania. Nie stać mnie na luksusy.
Pani Donata pracuje w sklepie. Zarabia niewiele – ok. tysiąca zł. Po rozwodzie były mąż płaci jej alimenty – 600 zł, ma też zasiłek na dzieci – 192 zł. – To musi wystarczyć mi na wszystko – podsumowuje. – Mieszkanie za tysiąc złotych czy więcej mogłabym wynająć od ręki, jednak na to nie mogę sobie pozwolić. Nie wrócę na wieś, gdzie były mąż znowu by nas nachodził. Tu znalazłam spokój. Dziewczynki chodzą do wspaniałej szkoły. Świetnie się uczą, biorą udział w konkursach, rozwijają się. Starsza córka należy do harcerstwa i działa w szkolnym samorządzie. Nie chcę im tego wszystkiego odbierać.
Pani Donacie nie udało się znaleźć lokum, na które byłoby ją stać. Jak mówi, na przydział komunalnego nie ma szans – musiałaby mieć udokumentowany pobyt w Łodzi od co najmniej 5 lat i – jak inni – czekać w kolejce. A domu potrzebuje od zaraz.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?