- Huknęło tak, że włączyły się alarmy w samochodach. W domu zatrzęsły mi się wszystkie szyby. Nie wiedziałem, co się stało. Wybiegłem na dwór i zobaczyłem płomienie. Pobiegliśmy z sąsiadami na pomoc, ale ogień był zbyt duży. Wezwaliśmy straż - sąsiad ofiary wybuchu nie mógł opanować emocji.
Do tragedii doszło tuż po godzinie 11, w zakładzie blacharskim Karola I. 27-latek spawał przed garażem bak ciągnika siodłowego. W trakcie spawania na zbiornik paliwa upadła iskra.
- Właściciel zakładu zaczął spawać bezpośrednio na baku, nie zdejmując go z pojazdu. Dlatego doszło do eksplozji. Zwłoki ofiar były w fatalnym stanie, rozrzucone na dużą odległość. Dlatego mamy problem z identyfikacją drugiego ciała - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej.
Strażacy nie wykluczają dwóch scenariuszy: - Albo nie spuszczono paliwa z baku, albo wybuchły w nim opary. Przy takich pracach bak trzeba wypełnić wodą - mówi Arkadiusz Makowski, rzecznik komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej. - Pożar gasiło pięć jednostek. Gdy dotarliśmy na miejsce, palił się pojazd i część garażu. Obok ciężarówki leżały dwa bardzo zwęglone ciała.
27-letni właściciel zakładu sprowadził się do Borszyna trzy lata temu z Ozorkowa.- Mieszkał tu z żoną i ciężko pracował na rodzinę w warsztacie. Jutro mieli obchodzić rocznicę ślubu - mówi sąsiad ofiary. Miał duże gospodarstwo i zakład. Na pierwszy rzut oka widać, że właściel wkładał w utrzymanie gospodarstwa wiele pracy i serca. - Był dobrym człowiekiem. To, co się stało, to wielka tragedia - wzdycha jeden z sąsiadów.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?