Skra gra w Belgii z Knack Roeselare

By awansować do trzeciej rundy, bełchatowianie muszą wygrać albo dwa mecze, albo jeden i dodatkowo zwyciężyć w tzw. złotym secie.

Siatkarze PGE Skry podróż do Belgii rozpoczęli już w poniedziałek, gdy wieczorem pojechali do Warszawy. Noc spędzili w jednym z hoteli położonych tuż obok lotniska Okęcie, a o godz. 7 odlecieli do Brukseli. Na pokładzie samolotu spotkali przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka. Szybko okazało się, że były premier doskonale zna prezesa PGE Skry Konrada Piechockiego, który podarował mu podpisaną przez wszystkich siatkarzy koszulkę.

- Cała Polska kibicuje Skrze Bełchatów i ja oczywiście również - mówił Buzek. - To dobra wizytówka całego kraju. Miałem okazję spotkać się z siatkarzami PGE Skry, gdy otwieraliśmy jeden z orlików. Cieszę się, że znajdują czas, by brać udział nawet w takich wydarzeniach, bo dają młodzieży impuls do uprawiania sportu.

Mistrzowie Polski po wylądowaniu w Brukseli wsiedli do klubowego autokaru Knack i po niespełna dwóch godzinach byli już w Roeselare. Na miejscu okazało się, że zamieszkają w innym hotelu, niż przed rokiem, bo tamten mocno ucierpiał podczas niedawnej powodzi. Mistrzowie Polski zostali zakwaterowani w zajeździe Ter Vijfweghe.

- Nigdy nie grałem takiego meczu w karierze, jak przed rokiem w Roeselare. Gospodarze w dwóch pierwszych setach robili z nami, co chcieli, ale się wygrzebaliśmy z tego bagna i wygraliśmy - wspomina ubiegłoroczną potyczkę w Lidze Mistrzów z Knack środkowy PGE Skry Marcin Możdżonek. Bełchatowianie spotkali się z drużyną z Roeselare w fazie grupowej i oba mecze wygrali - w Łodzi 3:0, a w Roeselare 3:2. Teraz też wydają się być faworytem, choć rywal jest mocniejszy, niż przed rokiem.

- Zdecydowanie siła ataku tego zespołu jest na lepszym poziomie, niż w ubiegłym roku - mówi trener mistrzów Polski Jacek Nawrocki. - Oczywiście z tego powodu zrobili krok w tył w obronie, ale ogólnie sądzę, że jest to zespół mocniejszy.

Gracze Knack Roeselare, podobnie jak PGE Skra, są liderami w swojej lidze, o cztery punkty wyprzedzając odwiecznego rywala Noliko Maaseik. Trener Dominique Baeyens ma do dyspozycji m.in. świetnego rozgrywającego Franka Depestele oraz znanego, choć już podstarzałego meksykańskiego atakującego z belgijskim paszportem Ivana Contrerasa. W kadrze Knack są m.in. Holender Tije Vlam i Łotysz Armands Celitans.

W fazie grupowej mistrzowie Belgii wygrali cztery mecze - z Hypo Tirolem Innsbruck 3:2 i 3:0, Panathinaikosem Ateny 3:2 i Dynamem Moskwa 3:1. Warto podkreślić, że zwyciężyli we wszystkich spotkaniach rozgrywanych we własnej hali. Na wyjazdach szło im znacznie gorzej, bo wygrali tylko w Innsburcku. W Moskwie przegrali 1:3, a w Atenach 0:3. - To jest specyficzna sala, trzeba się do niej przyzwyczaić - mówi Daniel Pliński, środkowy mistrzów Polski. Bełchatowianie we wtorek o godz. 18 trenowali w hali Knack, więc mieli okazję lepiej ją poznać.

Nie ma wątpliwości, że faworytem w rywalizacji PGE Skry z Knack jest zespół mistrzów Polski. Bełchatowianie w tym sezonie przegrali tylko dwukrotnie z Trentino Volley (w Lidze Mistrzów oraz finale Klubowych Mistrzostw Świata) i raz z Asseco Resovią Rzeszów w PlusLidze. Mają za to na koncie 30 zwycięstw (18 w PlusLidze, trzy w Pucharze Polski, pięć w Lidze Mistrzów i cztery w Klubowych Mistrzostwach Świata). Wśród pokonanych w tym sezonie przez Skrę znalazły się m.in. Trentino Volley, VfB Friedrichshafen i najlepsza drużyna Ameryki Południowej Drean Bolivar.

Mecz rozpocznie się o godz. 20.30. Transmitować go będzie telewizja Polsat Sport. Spotkanie rewanżowe odbędzie się za tydzień, 9 lutego, o godz. 18 w hali MOSiR przy ul. Skorupki w Łodzi. Bilety na rewanż są już do kupienia na platformie internetowej www.kupbilet.pl.