Kobieta i jej 2,5-letnie dziecko zginęły w pożarze w Zgierzu
28-latka wcześniej nie leczyła się psychiatrycznie. Była kobietą radosną, otwartą i uśmiechniętą. Kilka dni temu wszystko się zmieniło - stała się posępna, małomówna i zamknięta w sobie. Zmianę tę zauważył ojciec 28-latki, który codziennie rano przyjeżdżał do niej, aby sprawdzić czy nic złego się nie dzieje.
Mąż 28-latki także był zaniepokojony, dlatego w środę, czyli dzień przed tragedią, udał się z nią do poradni psychologicznej w Zgierzu. Dochodziła godz. 18 i w poczekalni było wielu pacjentów, więc pani psycholog oznajmiła, że tego dnia raczej nie przyjmie kobiety. Dlatego oboje zrezygnowali z wizyty i wrócili do domu. Następnego dnia 38-latek udał się rano do pracy, w której musiał być o godz. 5. Gdy wrócił do domu zastał na podłodze nadpalone ciała, żony i córki.
Ciała matki i córki trafiły do Zakładu Medycyny Sądowej w Łodzie, gdzie w przyszłym tygodniu odbędzie się sekcja, która odpowie na pytanie, co było przyczyną ich śmierci: zatrucie gazem, tlenkiem węgla bądź coś innego.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?