Przed meczem Widzewa z Zagłębiem Lubin

Oliwy do ognia dolewa właściciel klubu Sylwester Cacek, mówiąc w jednym z wywiadów, że w meczu z GKS trener Kretek nie zdał egzaminu i dodając, że ma nadzieję, iż to spotkanie będzie dla niego nauczką, z której wyciągnie odpowiednie wnioski.

Właściciel klubu jest zdania, że szkoleniowiec powinien w końcówce meczu w Bełchatowie bronić wyniku i wprowadzić zmiany w defensywie. To aż nadto czytelny sygnał. I pewnie teraz trener będzie miał dylemat: grać ofensywny futbol, jaki sobie wymarzył, czy też stosować się do zaleceń włodarza Widzewa i myśleć głównie o tym, by jego drużyna nie dała sobie strzelić gola. Szybko przekonamy się o tym, jaki wariant wybrał. Łodzianie grają w piątek z Zagłębiem Lubin.

To dwunasta kolejka ekstraklasy i bardzo ważny mecz dla zawodników obydwu drużyn. Widzewiacy mają cztery punkty przewagi nad strefą spadkową, a lubinianie tylko dwa. Ewentualna porażka którejś drużyny może postawić ją w bardzo trudnej sytuacji i zapewne wszyscy dobrze zdają sobie z tego sprawę. Łodzianie muszą przede wszystkim popracować nad tym, by nie tracić goli w końcówkach spotkań, tak jak w ostatnim meczu pucharowym i ligowym.

Trzeba przyznać, że opiekun łódzkiej drużyny znalazł się w trudnym położeniu przed najbliższym ligowym meczem. Z jednej strony, presja właściciela, a z drugiej - plaga kontuzji i kartek w drużynie. Wszak za żółte kartoniki nie będą mogli zagrać w Lubinie Łukasz Broź i Bruno Pinheiro. Urazy leczą Mindaugas Panka (wiele wskazuje na to, że konieczna będzie operacja), Przemysław Oziębała, Prejuce Nakoulma, Paweł Grischok i Krzysztof Ostrowski.

Treningi wznowili już Wojciech Szymanek i Ugo Ukah. Jest zatem szansa, że któryś z nich będzie partnerem Jarosław Bieniuka w środku obrony w piątkowym spotkaniu z Zagłębiem.