W skrócie
W czasach komunizmu produkty mleczne i mleko były szczególnie polecane przez władzę. Finansowano bary mleczne, które miały serwować tanie i pożywne dania. Władza stawiała na obowiązkowy przydział mleka i masła z racji, że brakowało mięsa. W stanie wojennym, gdy mięso było reglamentowane lub dostępne spod lady, szczególnie doceniało się dania mączne. Właśnie wtedy na szkolnych stołówkach prym wiodły naleśniki z białym serem lub zupy mleczne.
Mleko do wypłaty
W książce „Ślepa kuchnia. Jedzenie i ideologia w PRL” Monika Milewska zdradzała, jak obowiązująca polityka wpływała na dostawy żywności. Produktem, który był promowany w PRL-u, było mleko w różnej postaci. W czasie kryzysu gospodarczego stawiano na mleko w proszku, a w książkach kucharskich podawano przepisy na wykorzystanie go w kuchni.
Kliknij przycisk, aby zobaczyć zdjęcia z czasów PRL-u
[…]Pracownikom zatrudnionym w szkodliwych dla zdrowia warunkach przysługiwało też mleko. Mój ojciec, pracujący w ciemni fotograficznej, przywoził to mleko dla mnie. Respondenci wskazują też na inne możliwości: „Jak ktoś nie chciał mleka, to dostawał bony do baru mlecznego, gdzie mógł zjeść obiad lub wymienić bony na masło” – pisała Monika Milewska.
Mleko z dostawą do domu
Autorka książki zwróciła też uwagę, że w PRL-u istniał zawód roznosiciela mleka, który dostarczał butelki pod drzwi. Usługa trwała do 1989 roku. Zawód „mleczarza” został w zabawny sposób przedstawiony w filmie „Nie lubię poniedziałków” w reżyserii Tadeusza Chmielewskiego z 1971 roku. Tam w wyniku pomyłki w oznaczaniu mieszkań czekających na mleko, nabiał dostali niemal wszyscy mieszkańcy bloku.