Rozpamiętuje pan jeszcze znakomitą sytuację zmarnowaną w 3 minucie meczu z KSZO?
Marcin Smoliński (pomocnik ŁKS): - Nie robię tego, bo nie chodzi o jedną sytuację, tylko o naszą grę w tym spotkaniu. Mówiąc wprost była ona bardzo słaba.
Wcześniej też zdarzały wam się słabsze mecze, a jednak udawało się wygrać. Może gdyby wykorzystał pan tę okazję, dziś ŁKS miałby na koncie dwa punkty więcej.
- Możliwe. We wcześniejszych meczach dopisywało nam też szczęście. Może właśnie jego zabrakło w sobotę. Chciałem uderzyć prawą nogą, bo lewą mógłbym w ogóle nie wcelować w piłkę. Niestety, fubolówka "przelała" mi się przez stopę i poleciała za wysoko. Szkoda, lecz oprócz tej mieliśmy jeszcze kilka okazji. Choć ogólnie, tak jak powiedziałem wcześniej, zagraliśmy bardzo źle.
Widać, że jest pan bardzo rozgoryczony.
- Bo remis z ostatnim zespołem jest dla nas porażką. Nie graliśmy piłką, nie byliśmy kreatywni, nie potrafiliśmy stworzyć przewagi i w zasadzie nie było widać, która drużyna jest na pierwszym miejscu, a która na ostatnim. Jeśli chcemy awansować, to nie możemy tak grać. W Świnoujściu musi być lepiej.
To może dobrze, że ta runda już się kończy?
- Na to pytanie wolałbym odpowiedzieć po naszym ostatnim meczu z Flotą. Jeśli wygramy, to będzie można uznać ją za udaną.
Pytam dlatego, że grając w okrojonym składzie trudno jest tak długo utrzymać dobrą formę.
- To prawda. Nie da się grać cały czas na pełnych obrotach i wygrywać wszystkiego. Trzeba też pamiętać, że wielu z nas nie przeszło całego okresu przygotowawczego. Ja przyszedłem dość późno i teraz płacę za to bólem po każdym meczu. Patrząc na to od tej strony, te 39 punktów, które mamy dziś na koncie, trzeba uznać za sukces.
Poprawić ten dorobek będzie jednak ciężko, bo Flota, z którą zagracie w piątek u siebie jeszcze nie przegrała.
- Łatwo nie będzie, ale w tej rundzie przerywaliśmy już podobne serie. Wygraliśmy oba mecze transmitowane przez telewizję, po raz pierwszy zwyciężyliśmy też w Gorzowie Wlkp. Bardziej obawiam się stanu murawy, o której słyszałem wiele złego.
Chyba powinniście bać się jeszcze lidera klasyfikacji strzelców Charlesa Nwaogu. Widział go pan już w akcji?
- Jeszcze nie, ale wiem, że strzelił 13 goli, więc musi być niezły. Trener na pewno wymyśli, jak go zatrzymać.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?