Mimo wielkiego zainteresowania mediów i pochwał ze strony pasażerów w praktyce okazało się, że niewielu z nich korzysta z tej nowinki technicznej. Od 23 sierpnia sprzedano zaledwie 40 elektronicznych biletów.
– Ta liczba nie jest powalająca – przyznaje Piotr Pilny z Miejskich Usług Komunikacyjnych w Zgierzu. – Ale nie załamujmy rąk. Każda nowość na początku z trudem toruje sobie drogę. Po jakimś czasie pasażerowie zapewne docenią wygodę elektronicznego biletu i sprzedaż wzrośnie.
Dlaczego tylko nieliczni korzystają z moBILETU? Czyżby zakup przez telefon był aż tak trudny?
– Nie jest może trudny, ale wymaga po pierwsze rejestracji na stronie internetowej firmy obsługującej system, a po drugie generuje dodatkowe koszty – mówi Paweł Jaśkiewicz, student ze Zgierza. – Każdy zakup wymaga użycia aplikacji JAVA, czyli wysłania i odebrania pewnego pliku danych, wcale nie tak małego. Za to w większości sieci się płaci. Bilet jest więc droższy niż kupiony w kiosku. No i ta przedpłata na konto firmy. Płacimy za kilka biletów z góry, jeszcze przed ich wykorzystaniem. To też zniechęca.
– Od początku traktowaliśmy ten system jako pomocniczy, awaryjny, w niedzielę, w święto, wieczorem, gdy nie ma otwartych kiosków – tłumaczy Piotr Pilny. – Codzienne płacenie komórką może rzeczywiście być droższe niż kupowanie papierowych biletów. Chociaż przesył danych w niektórych taryfach jest wręcz darmowy.
Zgierski przewoźnik nie ponosi żadnych kosztów związanych z działaniem systemu. Te bierze na siebie operator z Poznania. Za sprzedane bilety firmy rozliczają się raz w miesiącu, przy czym moBILET potrąca sobie z ich ceny 20 procent jako własny zarobek.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?