Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

120 lat temu do Zgierza przyjechał tramwaj...

Jacek Zemła
Jacek Zemła
Tak wyglądały pierwsze tramwaje jadące do Zgierza
Tak wyglądały pierwsze tramwaje jadące do Zgierza
19 stycznia minęło 120 lat od dnia, gdy w Zgierzu pojawił się tramwaj. To było ogromne wydarzenie w dziejach miasta, zgierzanie gromadnie wylegli na Nowy Rynek, by powitać pierwszy elektryczny wagon, jaki dojechał z Łodzi po nowo wybudowanej linii.

Do skomunikowania Zgierza z Łodzią przyczynili się łódzcy i zgierscy fabrykanci. Chodziło oczywiście o dowóz siły roboczej do rozrastających się tkalni i przędzalni, ale elita finansowa, która zakładała spółki tramwajowe liczyła także na zyski z eksploatacji tych linii. Trzeba pamiętać, że wtedy jeszcze nie było żadnej innej komunikacji pomiędzy Zgierzem a Łodzią (także kolejowej), dlatego ceny biletów skalkulowano dość wysoko. Nowo uruchomione tramwaje były dochodowe, gdyż za bilet na przejazd pomiędzy miastami trzeba było zapłacić równowartość półgodzinnej pracy robotnika, czyli na dzisiejsze około 7-8 złotych. Nic zatem dziwnego, że na podróże tramwajami stać było tylko dobrze sytuowanych pasażerów, a ci biedniejsi nadal chodzili pieszo lub dojeżdżali furmankami...

Wagony uciekały do tyłu

Pierwsze połączenie tramwajowe pomiędzy Zgierzem i Łodzią docierało do placu Kościelnego w Łodzi. Dopiero kilka lat później wybudowano dworzec tramwajów podmiejskich na Bałuckim Rynku, a jeszcze później - w latach powojennych na ulicy Północnej. Trasa przebiegała wzdłuż ulicy Zgierskiej, a dalej obok tzw. szosy zgierskiej. Najtrudniejszym jej fragmentem były okolice Julianowa z głęboką doliną rzeczną, której pokonanie sprawiało ówczesnym wagonom i ich motorniczym spore problemy, szczególnie gdy szyny były śliskie. Zdarzały się przypadki, że tramwaje nie mogły tam podjechać pod górkę, a nawet że staczały się ze wzniesienia do tyłu, zagrażając tym, które jechały za nimi.

Nie brakowało też wypadków. Już pierwszy dzień kursowania tramwajów przyniósł kilka nieoczekiwanych wydarzeń. Na Radogoszczu nietrzeźwy furman uderzył dorożką w tramwaj, a na Helenówku doszło do wykolejenia wagonów. Ostatecznie jednak okoliczna ludność przyzwyczaiła się do tego diabelskiego wynalazku i tramwaje harmonijnie współistniały z innymi użytkownikami dróg.

Nawet wtedy narzekano

W 1911 r. na Nowym Rynku w Zgierzu Łódzkie Wąskotorowe Elektryczne Koleje Dojazdowe wybudowały drewniana poczekalnię. Przetrwała ona kilkadziesiąt lat, starsi zgierzanie z pewnością jeszcze ją pamiętają, bo zniknęła dopiero w latach 80. ubiegłego wieku. Poczekalnia była konieczna, bo rosła liczba pasażerów, a tramwaje niestety nie kursowały zbyt punktualnie. Tak jak i dziś zdarzały się awarie, psuły się same wagony jak i sieć zasilająca, często też dochodziło do spotkań wagonów jadących w przeciwnych kierunkach na częściowo jednotorowej trasie, przez co musiano wycofywać jeden ze składów. To powodowało opóźnienia, na które nawet w tamtych, bardzo spokojnych i niespiesznych czasach mocno narzekano.

W 1914 r. zaplanowano zbudowanie kilku nowych tras w samym Zgierzu, m. in. na ul. Długiej od Nowego Rynku do magistratu oraz od ul. Łódzkiej, Starym Rynkiem, ul. Łęczycką do parku miejskiego. Powstała tylko ta druga, która w kwietniu 1922 r. stała się fragmentem uruchomionej wtedy kolejki wąskotorowej Zgierz-Ozorków, cztery lata później połączonej z Łodzią i zelektryfikowanej.

Numer był, ale nie 45

Początkowo tramwaje do Zgierza i później także do Ozorkowa kursowały z tablicami, na których widniały nazwy tych miast. Numerację linii wprowadzili dopiero Niemcy w okresie okupacji, przedłużając przy okazji trasę do placu Wolności. Nie był to jednak numer 45. Ten pojawił się dopiero w 1956 roku po oddaniu do użytku nowego dworca podmiejskiego przy ul. Północnej. Uporządkowano wówczas numerację tak, by każda linia podmiejska miała swój. I tak 41 kursował do Pabianic, 42 do Tuszyna, 43 do Lutomierska, 44 do Aleksandrowa, 45 do Zgierza i 46 do Ozorkowa. W takim mniej więcej kształcie linie podmiejskie przetrwały do lat 90., kiedy to od MPK przejęły je poszczególne miasta. Część linii od razu padła, inne natomiast oddano specjalnie powołanym do ich obsługi spółkom. Linie 45 i 46 oddano Międzygminnej Komunikacji Tramwajowej, która powstała na bazie dawnej zajezdni MPK na Helenówku. W 2004 roku zgierski tramwaj ponownie przejęło łódzkie MPK i skierowano na te trasę linię 11. W roku 2008 r. zastąpiła ją "16", a w 2017 na krótko powrócił numer 45. Na krótko, bo 4 lutego 2018 roku tramwaje do Zgierza i Ozorkowe zostały wstrzymane ze względu na katastrofalny stan torowiska i sieci trakcyjnej. W ich miejsce uruchomione zostały autobusy zastępcze linii Z45 i Z46 i tak jest do dzisiaj.

Zgierski samorząd wystarał się o pieniądze na odbudowę swojego odcinka i trwa obecnie układanie nowego torowiska. Tramwaje mają wznowić kursowanie jesienią bieżącego roku. Na odbudowę odcinka biegnącego do ozorkowa, choćby na zgierskim fragmencie, na razie się nie zanosi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgierz.naszemiasto.pl Nasze Miasto