Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zgierscy kupcy drżą przed podwyżką stawek opłat targowych

Marcin Bereszczyński
Poprzednia próba podniesienia opłat targowych skończyła się buntem kupców
Poprzednia próba podniesienia opłat targowych skończyła się buntem kupców fot. Krzysztof Szymczak
Zgierscy kupcy są oburzeni. Miasto znów chce im podnieść stawki opłat targowych. Głosowanie nad podwyżkami odbędzie się w czwartek podczas sesji Rady Miejskiej w Zgierzu.

- Podwyżka jest konieczna, by można było wreszcie zmodernizować targowisko - tłumaczy Dorota Jankiewicz, rzecznik ratusza. - W przyszłym roku rozpocznie się remont. Będzie nowa nawierzchnia, a zamiast betonowych stołów staną estetyczne boksy handlowe.

Kupcy ze Zgierza od lat marzą o komfortowych warunkach do handlu. Nie wszyscy jednak chcą się pogodzić z wyższymi opłatami, które mają obowiązywać od początku 2011 roku. Powód? Po pierwsze, projekt uchwały zakłada wzrost wszystkich stawek opłat targowych o 50 groszy. A dla kupców to sporo. Po drugie...

- Kolejność powinna być inna. Najpierw remont targowiska, a później podwyżka - twierdzi jeden z handlarzy.

- W trakcie remontu będzie ścisk i chaos. W tym czasie powinny być obniżone stawki, ale miasto woli podnieść opłaty i dołożyć niedogodności - wtóruje sąsiad z alejki na targowisku.

Sprzeciw wobec podwyżek próbuje wykorzystać zgierski PiS. Wydane zostało oświadczenie, w którym politykę miasta nazwano uciskiem fiskalnym.

- Zgierz jest miastem kupieckim. Nie ma tu dużego przemysłu, a wiele małych, rodzinnych firm czerpie dochody wyłącznie z handlu na targowisku. Zamiast im pomóc, funduje się im pod-wyżki opłat - mówi Radosław Gajda, szef klubu radnych PiS.

PiS zwróciło też uwagę na fakt, że maksymalne stawki opłat określone przez ministra finansów wzrastają od przyszłego roku o 2,6 proc. Tymczasem w Zgierzu dla sprzedawców z samochodu o ładowności do 1,5 tony, podwyżka ma wynieść 8 proc. Drobni kupcy, którzy zajmują powierzchnię handlową o powierzchni do 3 mkw., mogą zapłacić po podniesieniu stawek o 16 proc. więcej. Urzędnicy dowodzą, że podwyżki są niewielkie i mieszczą się w granicach inflacji. A poza tym bez dodatkowych dochodów nie ma szans na remont targowiska. Jeśli nie będzie wyższych opłat, kupcom nadal woda będzie lała się na głowy, a wiatr będzie rozrzucał im towar po sąsiednich stoiskach.

Konflikt kupców z miastem rozpoczął się dwa lata temu, gdy Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej podniosło stawki o 600 proc. Na targowisku wybuchł bunt. Okazało się, że winny temu był... inkasent. Zamiast pobierać 60 zł za stanowisko pod dachem, brał 10 zł, bo uznał, że stawki są zbyt wysokie. Łukasz Magin, ówczesny prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, a dziś wiceprezydent Łodzi, stwierdził, że inkasent działał na szkodę miasta i spółki, więc zwolnił go dyscyplinarnie. Na początku 2009 r. doszło do kolejnego protestu kupców przeciwko pod-wyżkom. Władze miasta ugięły się wtedy pod presją mieszkańców.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgierz.naszemiasto.pl Nasze Miasto