Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew - Jagiellonia. Opinie trenerów o remisowym meczu

Paweł Hochstim (opr.wm)
Trenerzy Piotr Stokowiec (Jagiellonia) i Radosław Mroczkowski (Widzew, z prawej).
Trenerzy Piotr Stokowiec (Jagiellonia) i Radosław Mroczkowski (Widzew, z prawej). Krzysztof Szymczak
W sobotę w Łodzi odbył się mecz Widzew – Jagiellonia. Niestety łodzianie nie potrafili utrzymać jednobramkowej przewagi i grająca w dziesiątkę Jagiellonia strzeliła wyrównującego gola już w doliczonym czasie gry. Oto opinie obu trenerów na temat tego meczu:

Piotr Stokowiec (Jagiellonia Białystok):

Muszę powiedzieć, że nie jestem zadowolony ani z gry, ani z wyniku, chociaż przecież gola dającego remis zdobyliśmy w ostatniej chwili. Oceniam jednak, że straciliśmy na Widzewie dwa punkty. Graliśmy za wolno i za słabo, a limit prostych błędów wyczerpaliśmy chyba za cały sezon. Mam oczywiście uznanie dla piłkarzy za walkę do końca i uratowanie remisu. Dobrze, że nie przegraliśmy, bo wówczas spadlibyśmy w poważny dół. Nie chcę oceniać sędziowania, ale mam wrażenie, że w końcówce należał nam się rzut karny.

Radosław Mroczkowski (Widzew Łódź):

Przypomina mi się piątkowy mecz Chelsea z Bayernem, bo scenariusz był podobny. Przez większość meczu, mimo dużych zmian w składzie, mój zespół ustawiał się dobrze i bardzo dobrze realizował taktykę. W drugiej połowie graliśmy naprawdę dobrze i brakowało nam tylko gola, tym bardziej, że były sytuacje, które mogliśmy wykorzystać i prowadzić 2:0. Czasami jednak brakuje nam chłodnej głowy. Niestety, uciekły nam dwa, mogłoby się wydawać, pewne punkty. Moja ocena występu nowych graczy jest pozytywna.

* * * * *

Właściciel Jagiellonii Białystok Cezary Kulesza, czyli człowiek, który usiłował zablokować wypożyczenie Bartłomieja Pawłowskiego do hiszpańskiej Malagi, nie pojawił się na meczu w Łodzi.

Nie zapomnieli jednak o nim kibice, kilkakrotnie w czasie meczu nazywając go "psem ogrodnika". Na trybunach żartowano, że być może Kulesza nie mógł kibicować swoim piłkarzom w Łodzi, bo przygotowywał odwołanie do Najwyższej Komisji Odwoławczej PZPN w sprawie Pawłowskiego. To już ostatnia instytucja, do której może odwołać się Jagiellonia.

Na razie jednak pieniądze za wypożyczenie Pawłowskiego leżą na koncie PZPN i czekają na ostateczne rozstrzygnięcie tej sprawy. Jeśli w najbliższych dniach Jagiellonia nie złoży odwołania, wówczas PZPN wpłaci pieniądze na konto Widzewa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto