W poprzednim lokalu socjalnym przy ul. 3 Maja 43 zaprószył ogień. Jego uratowano, ale kolega się spalił.
Pan Antoni nie wchodzi do mieszkania drzwiami , które są zamknięte na kłódkę, tylko wchodzi przez okno. Policjanci dwa razy znaleźli go na ulicy pijanego i przyprowadzili do domu. Zapowiedzieli, że to już ostatni raz...
Dwa razy przyjeżdżali strażnicy miejscy. Dziewczyna i chłopak założyli rękawiczki i ignorując fetor wysprzątali lokal. Nie na długo.
- To sąsiedztwo nie do zniesienia - denerwuje się jedna z mieszkanek. - On znosi tu zwoje kabla i opala izolację w piecu, żeby sprzedać metal w skupie. Załatwia się do zlewu. Smród jak z chemicznych zakładów. Nie ma prądu, więc przesiaduje wieczorami przy świeczkach. One się palą na stosach gazet, kołder, koców, ubrań i szmat. Wiemy o tym, bo wszystko widać przez dziurę w drzwiach wejściowych i przez okno. Był w domu im. Brata Alberta, ale uciekł. Sam przyznał, że nie lubi się myć, a poza tym tam nie tolerują pijących.
- Dzielnicowy porozmawia z lokatorami na temat uciążliwego sąsiada i pokieruje sprawę do odpowiedniej instytucji - obiecuje komisarz Liliana Garczyńska ze zgierskiej policji.
- Wiele wskazuje na to, że lokator wymaga leczenia w zamkniętym zakładzie - przyznaje Anna Idczak, prezes MPGM w Zgierzu. - Ponieważ zdewastował kolejny lokal socjalny, nie ma sensu przeprowadzanie go do trzeciego. Zanim go wyeksmitujemy, postaramy się, aby zajęła się nim pomoc społeczna. Lokal po panu Antonim będzie uporządkowany i zdezynfekowany.
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?